Zajmujesz się marketingiem treści? Masz rozbudowaną politykę komunikacyjną w Firmie? Jeśli tak, to zapewne optymalizujesz treści dla każdego kanału komunikacji. Jak wypromować kontent? W tym może pomóc PR, który wspiera Twoje działania SEO.
PR a nowe media
Media tradycyjne, cokolwiek same by na ten temat nie mówiły, są w odwrocie. Media cyfrowe zyskują popularność i znaczenie. Działania PR także przenoszą się do cyfrowego świata. Jak skutecznie połączyć działania content marketingu z PR? Oto cztery możliwe scenariusze:
Budowanie sieci wartościowych linków
Jednym z trzech kluczowych składników dobrego SEO jest link building. Mocne linki do Twojej strony, z opiniotwórczych mediów cyfrowych, są niezwykle cenne dla budowy reputacji i promocji kluczowych treści. To doskonała wiadomość dla specjalistów PR. Przygotowując informację prasową do opublikowania w Internecie wystarczy podać w newsie link do strony internetowej, którą chcemy promować. Jedyne, o czym warto pamiętać to sprawdzenie, czy link wbudowany w wiadomość prasową przekazaną mediom został opublikowany jako “dofollow”. W praktyce nie ma znaczenia miejsce pojawienia się linku w publikacji. Każdy dobry specjalista SEO doceni takie działania PR
Optymalizacja komunikatów PR na słowa kluczowe
Budowanie reputacji strony przez linkowanie z wiarygodnych serwisów to ważna, ale “niewidoczna” korzyść PR-owa. Komunikat PR, zredagowany z wykorzystaniem słów kluczowych ważnych dla Firmy, może być źródłem cennego ruchu organicznego. Co więcej, cykl życia newsa zbudowanego w zgodzie z zasadami SEO, nie ogranicza się do jednorazowej prezencji. Poprzez zastosowanie zasad SEO przy tworzeniu treści PR-owych mamy szansę, że nasz news będzie pojawiał się na stronach wyników wyszukiwania (SERP) praktycznie przez lata.
PR Kryzysowy a SEO
Na zakończenie kilka słów o możliwościach, jakie daje SEO w neutralizacji niekorzystnych wizerunkowo treści w Internecie. Kryzysy się kończą, ludzie zapominają. Problem w tym, że Internet nie zapomina. SEO pomaga zidentyfikować słowa kluczowe, na jakie wyświetlają się informacje niekorzystne dla marki. Znając konkretne słowa kluczowe, można skutecznie przygotować i opublikować treści, które pomogą zneutralizować niekorzystne wpisy.
Jak PR może wspierać SEO – podsumowanie
Jeśli chcesz się dowiedzeć więcej o marce lub firmie naturalnym krokiem jest wpisanie jej w wyszukiwarkę. Dlatego współdziałanie PR i SEO w płaszczyźnie tworzenia treści jest takie ważnie. Chodzi o to, żeby SEO i PR współpracowały i dążyły do synergii w budowaniu reputacji i pożądanego image.
Autorem wpisu jest Jacek Sobkowski, certyfikowany SEO Manager. Na blogu Contrade.pl dowiesz się na przykład co to jest SEO.
Aktualizujemy nasz poręczny wpis o rozmiarach grafik w mediach społecznościowych – zapraszamy do zaktualizowania swoich materiałów :).
Bez zbędnych wstępów zapraszamy do pomocnego zestawienia rozmiarów grafik, wykorzystywanych w mediach społecznościowych, z naszym komentarzem.
A nie, dobra, najpierw tips dla leniwych – gdy umieszczasz jedną grafikę na wielu platformach (nie zalecamy, ale rozumiemy), najlepiej będzie, gdy będzie to kwadrat 1200×1200. Pasuje na Facebooka, Instagrama, LinkedIn i Twittera (z tym, że może być przycięty z góry lub dołu) oraz Pinteresta.
Gdy udostępniasz post na Facebooku, Twitterze i LinkedIn, zalecany jest prostokąt o rozmiarze 1200×628 lub większy – ważne, że w proporcjach 1,91:1.
Generalna uwaga – nie należy wrzucać plików w dużej rozdzielczości (np. 300 dpi) na żaden z portali. Obrazek będzie automatycznie skompresowany i jego jakość mocno ucierpi. Chronimy się przed tym obniżając rozdzielczość obrazka do 72 dpi i zapisując w formacie PNG.
Dobra, koniec wstępów!
Portal+grafika
Rozmiar (szer x wys)
Nasze uwagi
Facebook: Cover
820 x 462 Film – 5-20 sek., do 20 MB
AKTUALIZACJA
Działa dobrze także na mobile. Ważne, aby ważne treści zmieścić na środku, bo boki mogą być obcięte o 100 pikseli
Facebook: Grupa Cover
1640 x 922
AKTUALIZACJA
Facebook: Wydarzenie Cover
1920 x 1080
AKTUALIZACJA
Facebook: Zdjęcie profilowe
170 x 170 lub 180 x 180
AKTUALIZACJA
Należy pamiętać, że będzie w kółku! [zalecany większy rozmiar – gdyż znajomi lubią podejrzeć nasze zmarszczki]
Facebook: Obrazek do posta z linkiem
1200 x 630
AKTUALIZACJA
Facebook: Obrazek do posta
Proporcje 3:4 lub kwadrat. Idealne wielkości: 720, 960, lub 2048
Facebook: Zdjęcia do albumu
Maks. 2048 x 2048
Facebook: Zdjęcie do stories
1080 x 1920 – w proporcji 16:9
Instagram: Zdjęcie profilowe
Min. 110 x 110
Instagram: Obrazek lub film do posta
Min. 1080 x 1080
Obrazek już nie musi być kwadratem, ale zostanie przycięty do kwadratu na naszej tablicy, w feedzie pojawi się we wrzuconych przez nas proporcjach
Instagram: Zdjęcie lub film panoramiczny
1080 x 566, proporcja 1,91:1
Instagram: Zdjęcie portretowe
1080 x 1350, proporcja 4:5
Idealne do selfie 🙂
Instagram: Stories
1080 x 1920, proporcja 9:16
Instagram: IGTV Cover
420 x 654, proporcja 1:1,55
Twitter: Cover profilu
1500 x 500, proporcja 3:1
Dużo zależy od przeglądarki i urządzenia, może obciąć 60 pikseli z góry i dołu
Twitter: Zdjęcie profilowe
400 x 400, kwadrat
Twitter: Tweet ze zdjęciem
1200 x 628, proporcje 16:9
Jeżeli użyjesz obrazka w proporcji 2:1, boki zostaną przycięte
AKTUALIZACJA
Twitter: Tweet z linkiem
1200 x 628, proporcje 1,91:1
Twitter: Tweet z 2 zdjęciami
Dwa zdjęcia obok siebie, proporcje 7:8
Twitter: Tweet z 3 zdjęciami
Pierwszy obrazek z lewej w proporcji 7:8, dwa obrazki po prawej jeden nad drugim w proporcji 4:7
Twitter: Tweet z 4 zdjęciami
Siatka obrazków w proporcji 2:1
LinkedIn: Cover
1584:396, proporcje 4:1
Maks. waga obrazka 8 MB, LinkedIn zaleca jak największy rozmiar; na LI tylko PNG lub JPG
LinkedIn: Zdjęcie profilowe
Min. 400 x 400, kwadrat
LinkedIn: Obrazek do posta z linkiem
1200 x 628
Identyczny jak na Facebooku
LinkedIn: Obrazek do posta
Kwadrat 1200 x 1200 wygląda świetnie na desktopie, ale na mobile już nie – tu lepiej 1200 x 627
Min. 552 × 368
LinkedIn: Cover na profil firmowy
1536 x 768
Obrazek może być przycięty na wysokości – LI rekomenduje wgrywanie obrazków w dużej rozdzielczości z minimalną ilością tekstu i bez ważnych elementów przy krawędziach
LinkedIn: Logo na profil firmowy
300 x 300
LinkedIn: Video
Proporcje 1:2,4 lub 2,4:1, waga pliku do 5 GB, maks. 10 minut
Słuchacie muzyki w czasie pracy? Jeśli tak, to zapewne wiecie, jak piosenki pobudzają nasz mózg do kreatywnych działań.
Na pewno znacie to uczucie, kiedy repertuar z naszymi najlepszymi kawałkami się kończy i musimy szukać czegoś nowego, co łatwo wpada w ucho…
Dlatego przygotowaliśmy dla Was playlistę top 10 piosenek, które obowiązkowo powinny lecieć w Waszym biurze – sprawdźcie koniecznie!
Nasze propozycje:
Top 1 BASS ASTRAL x IGO live act – SPIRALA BOJLERUM
Top 2 Kwiat Jabłoni – “Dziś późno pójdę spać”
Top 3 MIKROMUSIC – Tak mi się nie chce
Top 4 KORTEZ – Hej Wy
TOP 5 Taco Hemingway – W PIĄTKI LEŻĘ W WANNIE feat. Dawid Podsiadło (prod. Borucci)
Top 6 KAZIK – Ja tu jeszcze powrócę
Top 7 Big Cyc – Nienawidzę Szefa
Top 8 Mikromusic – Po co ja tu jestem
Top 9 Shakin’ Dudi – Integracja
Top 10 Elektryczne Gitary – To już koniec
Muzyka, która powinna obowiązkowo rozbrzmiewać w każdym biurze na koniec pracy w piątkowe popołudnie. Nie ma bowiem przyjemniejszej godziny niż ta ostatnia, przed weekendem, prawda?
Tak zwana “Korpomowa” to nic innego, jak slang używany przez pracowników wielkich firm – korporacji. Mimo, że niektórych to śmieszy, to trzeba ją znać – nie tylko gdy ma się zamiar pracować w dużej firmie.
Zapoznajcie się z naszym słownikiem tych pojęć!
FYI
For Your Information, czyli dla twojej informacji. Najczęściej skrót ten pojawia się w postach na portalach społecznościowych i mailach.
ASAP
As Soon As Possible – oznacza “najszybciej, jak to możliwe”. Kto nie dostał od szefa zadania z dopiskiem ASAP, ten nie poznał jeszcze korpo-życia.
COO/CEO/CFO
W skrócie są to trzy najwyższe stanowiska w zarządzie. Prezes firmy to CEO (Chief Executive Officer), CFO to szef finansów (Chief Financial Officer), a COO to bliżej nieokreślona rola – Chief Operating Officer (zazwyczaj pilnuje, żeby wszystko działało, jak należy. Spośród wszystkich członków zarządu to właśnie COO mają najczęstszy kontakt z pracownikami niższych szczebli).
Approval
Jeśli go dostałeś, to możesz być z siebie naprawdę dumny – zrobiłeś coś dobrze (akcept, aprobata).
Brainstorm
Jest to nic innego jak burza mózgów.
Board
Zarząd firmy… na szczęście rzadko używa się tego słowa.
Deadline
Data (termin końcowy), do kiedy możemy wykonać daną rzecz. Niezdążenie na deadline zazwyczaj oznacza potężny fakap, więc lepiej nie zostawiajcie nic na ostatnią chwilę.
Crunch time
Nieszczęsne nadgodziny, które spędzamy w biurze, by zdążyć z projektem na deadline.
Feedback
Odzew, informacja zwrotna. Zazwyczaj oznacza to ocenę naszego projektu.
KPI
Key Performance Indicators, czyli kluczowe wskaźniki wydajności. Tłumacząc na nasz język, są to zazwyczaj cele liczbowe do spełnienia dla danego pracownika. W przypadku marketingu może to być na przykład klikalność kampanii reklamowej.
Openspace
Otwarta przestrzeń, gdzie siedzą pracownicy niższych szczebli i pracują przy swoich biurkach.
Fuck Up
W Polsce popularny jako “fakap”, najmodniejszy w ostatnich czasach synonim „zawalenia sprawy”. Jest to to wpadka lub sytuacja kryzysowa, a nawet powód do zwolnienia.
Workflow
Może oznaczać atmosferę w pracy – to, czy dobrze nam się pracuje. Jeśli ukończyliśmy projekt przed deadlinem i nie było żadnego fakapu – oznacza to, że był dobry workflow.
Request
Prośba lub zlecenie.
Target
Grupa docelowa, odbiorca naszego projektu. Swoje targety mają zarówno media, twórcy reklam, sklepy, jak i banki.
Czy kiedykolwiek trafiliście w informacji prasowej na ciekawy materiał?
zapytał Robert Wynne kilkoro czołowych dziennikarzy amerykańskich. To było jedno z trzech pytań, co sądzą media na temat PR-owych press release’ów.
Padły następujące odpowiedzi (w moim tłumaczeniu, nie odjeżdżałem literacko od pierwotnego sensu):
* Tak. Przy czym, często sama wcześniej wpadłam na podobny pomysł, więc press posłużył mi jako jedno ze źródeł.
* Z całą pewnością jest to możliwe. Wiadomo jednak, że wielu dziennikarzy dostaje dokładnie te same materiały. Nie chcą więc oni pisać o tym samym, o czym piszą inni.
* Tak. Zwykle jednak nie jest to dokładnie ten materiał, o którym była mowa w pressie. Nie chcę pisać o tym samym, co moi koledzy-dziennikarze. Szukam więc w materiale niuansów, które mogę rozwinąć w ciekawy i oryginalny artykuł.
* Nie.
* Z całą pewnością tak. Zwykle jednak nie była to wprost historia opisana w informacji. Często dla dziennikarzy lepszy materiał to taki, w którym firma z pressa pojawia się jako element większej całości – nie zaś jako jedyny bohater wiadomości.
* Oczywiście. Informacja musi jednak być bardzo konkretna i zgodna z moimi zainteresowaniami dziennikarskimi.
* Cały czas znajduję! Aczkolwiek najczęściej: w newsach pochodzących z uniwersytetów oraz mniejszych firm, które nie zarzucają wszystkich mediów informacjami.
Widzisz wzorzec?
(W tym miejscu pominę oczywistą wycieczkę na temat powodów takiego stanu rzeczy. Wszyscy wiemy, o co chodzi.)
Przejdę natomiast do krótkiej porady, jak zmienić podejście do pressów: z tradycyjnego (do którego przywiązani są klienci) na nowoczesne (zgodne z trendami komunikacji marketingowej).
Najpierw trzeba w 100% przejść na myślenie o mediach w modelu PESO. Skrótowiec ten oznacza cztery rodzaje mediów, z którymi można współpracować przy zamieszczaniu publikacji na temat klientów. W tradycyjnym modelu rozwoju firmy, zgodnym z historycznym rozwojem komunikacji, kolejność korzystania z nich była następująca: P-E (ew. E-P) -S-O.
P to media płatne (paid) –
żeby się pojawić, trzeba zapłacić. Chodzi zarówno o reklamy, jak i inną obecność komercyjną (sponsoring, advertorial, wywiad okładkowy). Żeby wejść na rynek, musisz powiadomić o tym konsumentów/odbiorców B2B.
Po dłuższej współpracy płatnej pojawiają się możliwości dotarcia do drugiej grupy mediów.
E to media zasłużone (earned) –
żeby się pojawić, trzeba sobie zasłużyć u dziennikarza. To obszar największego zainteresowania PR z ramienia media relations. Chodzi zarówno o zbudowanie dobrych relacji z dziennikarzem, jak i dostarczanie ciekawych informacji, które – jak wynika z komentarzy zamieszczonych powyżej – dziennikarze sobie przetworzą w zależności od zapotrzebowania.
Kolejność ta w ostatnich kilkunastu latach została odwrócona, zgodnie z podejściem prezentowanym przez Ala Riesa w książce “Upadek reklamy i wzlot Public Relations”: najpierw ciekawe treści, by zbudować rynek zainteresowanych odbiorców, a potem reklama, by sprzedawać im produkty. Podobną filozofię podejścia do contentu doradza też ekspert Gary Vaynerchuk w swojej książce “W market(ringu). Czyli jak nie zginąć w świecie mediów społecznościowych”: najpierw długo ciekawe treści, a dopiero potem konkretna oferta handlowa.
Potem pojawił się social.
S to media społecznościowe (social) –
żeby się pojawić, trzeba stać się akceptowanym członkiem społeczności. Wbrew pozorom, nie jest to równoważne z założeniem konta na Facebooku, Twitterze, LinkedInie i publikowaniem tam treści. Konto i publikacja to jedynie tanie media płatne.
Różne ograniczenia oraz koszt korzystania z mediów płatnych spowodował, że firmy zaczęły myśleć o obejściu tradycyjnych kanałów komunikacji i zwracać się do klientów bezpośrednio, przez własne miejsca publikacji treści.
O to media posiadane (owned) –
żeby się pojawić, trzeba je zbudować, publikować materiały, dbać o czytelników. Niektórzy twierdzą, że obecnie wszystkie przedsiębiorstwa, niezależnie od branży, są potencjalnymi koncernami medialnymi. Wiele największych firm już posiada własne portale informacyjne.
Tak było do tej pory. Wiele firm cały czas tak pracuje. Ale zasady się zmieniły – tak twierdzi Sally Falkow, cytowana przez Rebekę Iliff we wpisie na blogu AirPR.
Obecnie najbardziej skuteczny i rozsądny kosztowo łańcuch komunikacji wygląda tak: O-E-P-S.
Punktem wyjścia są media Owned, na które firma wrzuca informacje. Te najciekawsze trafiają do mediów Earned jako inspiracje, zgodnie z wcześniejszymi wypowiedziami dziennikarzy. Gdy już ukażą się w tradycyjnych mediach, wtedy warto je wzmocnić przekazem Paid – aby więcej czytelników je obejrzało lub zrobiło to częściej. Następnie analizujemy rozprzestrzenianie się informacji w mediach Social. W najchętniej dzieloną lub komentowaną treść inwestujemy dodatkowe pieniądze. Nie pchamy kasy w każdy content, ale tylko ten uznany przez rynek (a nie przez nas lub przez klienta!) za wartościowy.
Rola PR-owca w takim układzie jest bardzo duża, większa niż w tradycyjnym “napisz pressa i zarzuć nim 1000 kont mejlowych dziennikarzy”.
To edukacja klientów na temat tego jak wygląda powyższy łańcuch komunikacji. To tworzenie ciekawego contentu (niekoniecznie pressów), spójnego z wizerunkiem i wachlarzem produktów firmy, i jednocześnie zgodnego z charakterem danego medium. To pomoc w doborze mediów przez pomiar wskaźników oglądalności i działania.
PR jest prawdziwym partnerem zarządu. Niestety dla niektórych, oznacza to włączenie się w media płatne, które do tej pory były wyłączną domeną działów marketingu.
Takie są jednak nowoczesne zasady gry w komunikację.
Można grać według starych, ale to oznacza stawianie się na z góry przegranej pozycji: zarówno pod kątem podejmowania tematów przez media Earned, Paid, Social, ale też optymalizacji kosztów finansowych.
Dzisiejszy wpis nie tylko podsunie ci fajne narzędzie PR, ale też wprowadzi do twojego słownika pojęciowego nowy skrót: HTTP. Myślisz, że wiesz co on oznacza? A zakład, że się mylisz?
Czy instrukcja obsługi to narzędzie PR?
Jeśli weźmiemy jako przykład instrukcję montażu czegoś z Ikei, to zapewne tak. Szczegółowo opisuje ona kolejne etapy składania mebli. Jest utrzymana w jednolitym schemacie wizualnym dla wszystkich sprzętów. Dzięki czemu wzmacnia wizerunek samoobsługi i praktycznej prostoty, jakim emanuje marka. I do tego jest social, ponieważ patrzy na produkt z punktu widzenia użytkownika, a nie firmy. Bezdyskusyjne +5 pkt do parametru social.
Wiele firm i instytucji publicznych wprowadziło w swoje procesy obsługi klientów elementy samoobsługowe, takie jak formularze do wypełnienia wyłożone na stołach, instrukcje wypełnienia poszczególnych pól, a nawet artykuły opisujące poszczególne kroki np. założenia księgi wieczystej lub wzięcia kredytu bankowego. Kłopot z tymi instrukcjami jest taki, że pokazują one najczęściej jeden przykład: najbardziej banalny, najprostszy do opisania. Jesteś pierwszym właścicielem świeżo wybudowanego domu. Bierzesz z gminy numer działki, wpisujesz podstawowe informacje w odpowiednie pola, dokupujesz znaczki skarbowe i gotowe. Pach, pach, pięć minut – ok, jeśli przed południem, to piętnaście minut – i mówisz “do widzenia” pracownikowi ochrony przy drzwiach.
Ale niech tylko twój przypadek będzie nieco bardziej skomplikowany np. poprzez dziedziczenie domu, i prosta instrukcja obsługi rozsypuje się. Radośnie wpisujesz dane wg przykładu, po czym już w okienku okazuje się, że brakuje kilku dość ważnych dokumentów w załączniku. Sympatyczna pani po drugiej stronie naprawdę chce pomóc, ale w głowie pojawia się tylko jedna dudniąca myśl: dlaczego nie było mowy o tych dokumentach ani na stronie internetowej, ani w informacji wypełniania?
Czy nikt nie zdaje sobie sprawy, że to istotny szczegół?
Ano, nikt.
To jest najgorsze: istnienie tego problemu na styku firma-klient firmy najczęściej traktują jako naturalne zjawisko. Koszt dopasowania się. Koszt zrobienia pierwszego interesu. Za drugim, trzecim i kolejnym razem klient jest obcykany i wypełni wszystko dobrze (albo nie będzie nigdy musiał robić drugiego razu). Niestety – tego, że za pierwszym razem klient w trybie HTTP (Hungry, Thirsty, Tired, Pissed) – zgadłeś? zgadłaś? – cztery razy w ciągu jednego, upalnego dnia jeździ przez pół miasta w tę i z powrotem do domu po jeszcze jeden absolutnie niezbędny dokument, nikt nie mierzy i nie uwzględnia w ocenie jakości procesu.
W tym głowa firmowych sił PR (wewnętrznych lub agencyjnych), żeby zamiast prostej instrukcji stworzyć rozbudowany system wsparcia klientów samoobsługowych.
System, który składa się z sieci pomocników klienta, którzy poprowadzi go/ją przez gąszcz opcji i wyborów wprost do rozwiązania jego indywidualnego przypadku. W sklepach samoobsługowych – np. marketach – są to pracownicy poszczególnych sekcji na hali. Na infolinii banku jest to automatyczny rozdzielnik połączeń, który łączy klienta z odpowiednim oddziałem. W oprogramowaniu lub grze jest to wirtualny asystent, demo tour, samouczek. W każdej firmie może to być odpowiednia treść na stronie głównej (np. sekcja “Jesteś pierwszy raz? Zajrzyj tutaj!” albo przejrzysty podział na sekcje produktowe), pracownik sekretariatu lub pracownicy call center.
Pomocników należy wyposażyć w bardzo szczegółową wiedzę na temat produktów, przypadków, struktury firmy, a także zadbać o ich umiejętności miękkie: zadawanie pytań, empatię, klarowne tłumaczenie skomplikowanych zagadnień. Celem tych pomocników (niekoniecznie pracowników, ale też contentu) musi być pomoc klientowi – dlatego pieczę nad nimi musi sprawować dział PR. Jeśli pomocnicy leżą w gestii innego działu funkcjonalnego (obsługi klienta, marketingu, HR-u, działu IT, albo działu inżynieryjny – no bo nikt nie zna lepiej programu niż inżynier, który go zaprojektował i zakodował), to ich cele szybko stracą wydźwięk komunikacyjny, a nabiorą cech funkcjonalnych. Zaraz też zacznie się pościg za wskaźnikami, za poprawą wydajności. Tymczasem chodzi o to, żeby klienci podczas swojego pierwszego razu z firmą byli rozluźnieni, czuli przyjazne wsparcie i konkretną pomoc z trudnymi pytaniami. HTTP? Na pewno nie!